Wczorajszego dnia odbyło się spotkanie warszawskiej grupy GTUG, podczas którego zaprezentowane zostały podstawy związane z różnymi API, do których mamy dostęp w przeglądarce Google Chrome. Nie było to spotkanie porównywalne do spotkania z kwietnia, kiedy to odwiedził nas Michael Mahemoff - było bardziej małym, lokalnym warsztatem, niż dużym eventem.

Tak jak w przypadku poprzedniego spotkania, na którym byłem, znalezienie miejsca nie było takie proste. Trzeba było krążyć po okolicy i liczyć na szczęście, lub instrukcje od przygodnie spotkanych osób - jakiś prosty banner lub strzałka z informacją bardzo by pomogły. Na samym spotkaniu było mało osób, około kilkunastu. Podobno na niedawnym warsztacie z YouTube API, App Engine i Google Apps było ponad sto osób, więc to zależy chyba od eventu.

Na początek dostaliśmy krótką informację o samych GTUGach, ich działalności i zasięgu. Po tym wstępie zabraliśmy się za praktykę. No, prawie się zajęliśmy - właściwie to prowadzący się zajął, bo pliki nie były nigdzie dostępne (teraz już są - tutaj, a prezentacja jest tu). Razem także nie kodowaliśmy, bo całość polegała głównie na przeklejaniu dużych fragmentów kodu z gotowego projektu do nowego, stworzonego na potrzeby spotkania. Cała zabawa polegała na tym, że prowadzący dosyć szybko i trochę chaotycznie próbował opowiadać o przeklejanym kodzie, a pozostali obserwowali jego działania. Nawet pomimo korzystania z gotowych fragmentów kodu pojawiało się trochę błędów podczas wykonywania skryptu, jak to kodowanie na żywo ma w zwyczaju.

Wracając do samego merytorycznego przekazu - dowiedzieliśmy się o różnicach między rozszerzeniem, instalowaną aplikacją i web aplikacją, a także jak definiować uprawnienia, czym jest background page. Poza tym poznaliśmy wygląd pliku manifest.json, który zawiera najważniejsze informacje związane z naszą aplikacją. Szkolenie miało być skierowane do zupełnych nowicjuszy i w sumie, jeśli chodzi o Chrome API to się zgadzało, ale autor uznał jednak, że wszyscy znają się na Javascripcie na tyle dobrze, by skakać swobodnie po funkcjach, bindach, callbackach i event listenerach. Mnie to nie przeszkadzało, ale mam nadzieję, że inni nie byli za bardzo zdziwieni.

Nie było niestety kolorowych piłeczek Google, darmowego jedzenia i picia, naklejek, koszulek i piwa. Widocznie brakowało międzynarodowej gwiazdy, która wniosłaby jakiś budżet w to wydarzenie. Mimo wszystko na koniec dostałem zgrabny kubeczek Google Chrome za chęć wzięcia udziału w konkursie na aplikację w Chrome Web Store - mam zamiar wysłać im Front Invaders i zobaczyć co się stanie.