Cały polski front-end (i pewnie też pół europejskiego) żył w zeszłym tygodniu trzydniowym festiwalem - konferencją Front-Trends. Dzięki Damianowi i Pawłowi mieliśmy okazję posłuchać prezentacji i porozmawiać osobiście z wieloma ważnymi postaciami naszej branży. Nie zabrakło także imprez, na których można się było nieformalnie pointegrować.

Organizacja

Na początku trzeba wspomnieć, że organizacyjnie konferencja wyszła bardzo dobrze. Zero problemów, dobre jedzenie, działające (cały czas!) wi-fi, wygodna strefa odpoczynku, stały dopływ piwa. Jeśli już ktoś bardzo chciałby się do czegoś przyczepić, to do faktu, iż budynek jadalny ze szklanym dachem w pełnym słońcu miał w środku ze 20 stopni więcej niż budynek przeznaczony na konferencje, ale wystarczyło chwycić za zimnego browara, by nie mieć z tym żadnego problemu. Oprócz braku hamaków (których mnie jakoś nie brakowało) nie słyszałem złego słowa. Organizatorzy z pomocą wolontariuszy poradzili sobie świetnie i zawiesili poprzeczkę na następne lata bardzo wysoko.

Prezentacje

Front-Trends 2013Trzy dni prezentacji, z których żadna nie schodziła poniżej pewnego poziomu. Ponad 20 prelegentów - niektóre wystąpienia urywały szczękę i zostawały w pamięci na długo. Na pewno warto wspomnieć kilka dla mnie najciekawszych: Rob Hawkes i Peter Smart pokazali wizualizacje miasta w 3D z użyciem WebGLa, Allen Wirfs-Brock przedstawił naszą branżę z zupełnie innej, szerszej perspektywy (wykres lat 1950 - 2050), Jake Archibald jak zwykle zrobił show - mógłby mówić o szczotkach do muszli klozetowych a i tak byłoby ciekawie. Zbyszek Braniecki i Staś Małolepszy pokazali ciekawe podejście do responsywnej lokalizacji za pomocą L20n, Lea Verou bawiła się z animowanym panem Border Radiusem, a wstawiony na zastępstwo Gunnar Bittersmann zniszczył wszystkich rozpoczynając prezentację po polsku, później po angielsku i na koniec po niemiecku. Nie spodziewałem się tak zabawnego i sprytnego podejścia do tematu wielojęzycznych stron w prezentacji dorzuconej w ostatniej chwili zamiast kogoś innego.
Pełną listę prezentacji znaleźć można tutaj, natomiast nagrań wideo spodziewać się można w ciągu miesiąca. Dwie znane mi relacje wrzucili już Hamster Drinking i Argasek.

Afterparty

Nie samymi prezentacjami człowiek żyje - było także miejsce na luźniejszą interakcję. Drugiego dnia wieczorem odbyła się oficjalna konferencyjna impreza podczas której każdy miał okazję, by poznać nowe osoby lub porozmawiać z dawno nie widzianymi. Nikt nie narzekał, a fakt, że trzeba nas było siłą wyrzucać o 1 w nocy powinien wystarczyć za rekomendację.

Podsumowanie

Organizacja bije na głowę zdecydowaną większość znanych mi konferencji, poziom prelekcji stawia Front-Trends w ścisłej czołówce. Było wszystko, co być powinno by zbudować świetny, festiwalowy klimat - łącznie z dobrą pogodą. Chyba czas zacząć już myśleć o kolejnej edycji, jak zwykle obowiązkowej dla każdego front-endowca w kraju.